Hit hitów wszystkich ślubów, czyli Hochzeitsmarch, Marcia nuptiale, czy po prostu Marsz ślubny został skomponowany przez Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego w 1842 roku i stanowi część suity do spektaklu teatralnego Sen Nocy Letniej, op. 61?
Rozpoczyna się charakterystyczną fanfarą - proste powtórzenie kilku dźwięków. A potem prawdziwy wybuch majestatu i radości. Bez Marsza trudno nam sobie wyobrazić ślub, chociaż nie zawsze tak było. Znamy kilka przypadków wykorzystania go na ceremoniach zaślubin po roku skomponowania, czyli 1842, jednak nieśmiertelną sławę przyniosła mu niecałe 16 lat później brytyjska rodzina królewska – wybierając go na ślub Księżniczki Wiktorii i Księcia Fryderyka Wilhelma Pruskiego, który odbył się w St. James Palace w Londynie w 1858 roku. Za monarszym przykładem poszedł cały dwór i już wkrótce Imperium Brytyjskie stało się ambasadorem utworu na całym świecie.
Wyboru tego miała podobno dokonać Królowa Wiktoria, we własnej osobie. Warto wspomnieć, że wraz z miłością swojego życia, Księciem-Małżonkiem Albertem zadłużona była po uszy w twórczości Mendelssohna. Królewska para często wspólnie grywała twórczość niemca na 4 ręce na organach pałacu Buckingham, a nawet je… śpiewała.
Moda na zwieńczenie uroczystości zaślubin słynnym Marszem jednak nie przeminęła i trwa do dziś! Powszechnie wiadomo, że najdostojniej brzmi wykonywany orkiestrowo lub na organach. Jednak, co udowadnia nasz zespołowy kwartet smyczkowy, brzmi równie uroczyście nawet w mniejszej obsadzie. Powolny, majestatyczny wymarsz Państwa Młodych z kościoła wprost wymaga tak znakomitego utworu!
